Kiedy dystrybutor zapytał mnie, co powiedziałbym na temat testu hulajnogi o mocy 6000 W, przez chwilę trzęsły mi się ręce. Chciałem mu napisać dziękuję, ale nie, ale kiedy szturchnąłem enter, zobaczyłem, że moje palce napisały: KIEDY WYŚLISZ?
Koniecznie obejrzyj moją prezentację wideo, a jeśli Ci się spodoba, zasubskrybuj mój kanał! (jeśli rozdzielczość nie jest dobra, YouTube nie przetworzył jeszcze filmu, będzie już w rozdzielczości 4K!)
W takich przypadkach muszę zadać sobie pytanie: czy jesteś normalny? W wieku 54 lat, co do cholery może kusić los? Poczułem się prawie tak samo, jak wtedy, gdy skinąłem głową podczas testu deskorolki o mocy 900 W. Spodnie były już wtedy pełne i powiem szczerze, że teraz też nie byłem do końca spokojny.
Pragnę zaznaczyć, że nie jest mi daleko od prędkości i podróżowania na dwóch kołach, gdyż kiedy mam czas, jeżdżę motocyklem sportowo-turystycznym o pojemności 800 cmXNUMX, na którym przejechałem wiele, wiele tysięcy kilometrów. I oczywiście nie jest to mój pierwszy motocykl. Nie jest tajemnicą, jestem trochę uzależniony od adrenaliny. W pewnym sensie, bo też jestem ojcem.
Cóż, po takich poprzednikach, kto mógłby odmówić dwusilnikowej hulajnodze o mocy 6000 W, o której poza osiągami znałem tylko jedną ważną informację, a mianowicie prędkość maksymalną. 85 kilometrów na godzinę na dwóch 11-calowych kołach.
Zanim przejdę do zasadniczej części artykułu, wspomnę jeszcze, że istniał uzasadniony powód, dla którego zdecydowałem się na ten test, a mianowicie to, że mogłem w końcu wypróbować hulajnogę, na której mógłbym nawet chodzić po górach. Te, które wypróbowałem do tej pory na płaskiej leśnej drodze, nadal nadawały się do użytku, ale kiedy nadeszła wspinaczka…
OK, myślę, że ładnie zacząłem historię, przejdźmy do głównej części. Przyjechał kurier i był na tyle miły, że zaproponował pomoc w wniesieniu pudła do garażu. Nie widziałem wtedy, co przyniósł, ale domyśliłem się, że będzie to Angwatt T1, bo kosztuje 50 kilo. Nie twierdzę, że sobie z tym nie radzę, ale duże pudełko nie ma zbyt dużej przyczepności. Żadnego worka cementu, który można klepnąć po ramieniu.
Podziękowałem więc za pomoc, wciągnęliśmy pudło do garażu, a następnego ranka oczywiście wyrzuciłem kosę, motykę i klawiaturę i zabrałem się za rozpakowywanie.
Sprawa ta w zasadzie nie jest skomplikowana, nie bardziej skomplikowana niż w przypadku średniej wielkości hulajnogi. Może samo schrzanienie indeksów jest plusem. Trzeba jeszcze przykręcić tylny błotnik, środkową deskę rozdzielczą, jeśli chcesz, możesz też założyć podnośnik tylnego podnóżka, aby zwiększyć kąt nachylenia płyty, o którą będziesz się opierać podczas jazdy.
Ważna rzecz w tym ostatnim! Choć producent twierdzi, że zastosowanie podnośnika podnóżka jest opcjonalne, jest to prawdą tylko w przypadku, gdy nie chcemy korzystać z tylnego błotnika. Jeśli nie zamontujesz podnośnika podnóżka, wspornik zetknie się z błotnikiem i wyłamie go przy większym zawieszeniu. Mi też udało się popełnić ten błąd, połamałem błotnik. Jeśli więc potrzebujesz błotnika, przykręć podnośnik pod tylnym podnóżkiem!
Co zawsze opisuję, ale tutaj, w tym przypadku, uważam za niezwykle ważne, aby montaż nie kończył się na zamontowaniu akcesoriów. Ta hulajnoga jest duża, ciężka, mocna i jedzie cholernie szybko. Z tego wynika, że można z nim naprawdę mocno spaść.
Zatem MUSZĄ zostać sprawdzone wszystkie śruby, hamulec, szczęki hamulcowe i punkt załączenia muszą zostać wyregulowane. Warto też zapoznać się z ustawieniami komputera, bo przy takiej mocy warto trochę spersonalizować swoją hulajnogę.
Chińskim hulajnogom zarzuca się wiele rzeczy, jednak w większości przypadków, zwłaszcza w przypadku drogich maszyn, można im zarzucić co najwyżej jedną rzecz, a mianowicie jakość montażu. Twierdzą jednak, że to nie brak profesjonalizmu, a zabezpieczenie, bo dokręcenie śrubek przed transportem doprowadziłoby do uszkodzenia hulajnogi w transporcie.
Zaznaczam, że z mniejszymi hulajnogami niewiele mamy w tym względzie do zrobienia, bo śrubek jest mało, ale za to jest co sprawdzać, regulować i dokręcać przy takim monstrum. Co więcej, nie zaszkodzi odkręcić śruby i nałożyć na gwint zabezpieczenie przed ponownym wkręceniem.
Ze względu na test nie miałem na to czasu, więc po prostu dokręciłem i wyregulowałem tyle, ile potrzebowałem, co spowodowało, że podczas testu wypadła poprzeczka przykręcona do podnóżka. Na szczęście nie spowodowało to wypadku, nie mogło, słupek też udało się uratować, więc nic poważnego się nie stało, ale incydent jest dobrym przykładem na to, że rozpoczęcie korzystania z takiej hulajnogi nie kończy się na kasie, kiedy się płacić.
Bardzo ważna jest także UBRANIA OCHRONNE! Nie piszę tego przez przypadek, to nie są śmieszne rzeczy. Będziesz potrzebować ubrań i dobrego kasku. Najlepiej kask zamknięty, bo jeśli upadniesz na hulajnodze, jest duża szansa, że przelecisz przez kierownicę, a pierwszą rzeczą, która uderzy o asfalt, będzie Twoja broda. Mógłbym żartobliwie powiedzieć, że to nie jest śmieszne, jeśli szczęka opada, ale w tym przypadku nie ma tu żadnej przesady. odzież ochronna to KONIECZNOŚĆ!
Na szczęście mam, bo jak pisałem, jeżdżę na motocyklu. Mam dobry kask karbonowy, mam grubą skórzaną kurtkę motocyklową z ochraniaczami łokci i ramion, kupiłem też poważny ochraniacz kręgosłupa od szyi do pasa. To prawda, że trochę ściska mnie brzuch, ale to lepsze niż wózek inwalidzki. Mam rękawiczki motocyklowe, dżinsy motocyklowe, więc wszystko jest pewne.
Jeśli nie masz ich w swojej szafie w domu, rozważ poniższe kwestie. Wydajesz pół miliona forintów na hulajnogę, ale ile warte jest Twoje życie? Myślę, że o wiele więcej. Jeśli więc miałeś pół miliona na hulajnogę, na normalne ubrania powinieneś mieć kolejne 200-300 tysięcy!
Przewińmy!
Rolka rozpakowana i zmontowana, czas przyjrzeć się temu co kupiliśmy! Cóż, Angwatt T1 to maszyna o mocy 6000 W z dwoma silnikami, co daje 3000 W mocy szczytowej na silnik. Jego waga wynosi 49 kilogramów.
Ta waga obejmuje ogromny pakiet akumulatorów 60 V i 35 Ah (tj. 60 x 35 = 2100 Wh), który został zbudowany z ogniw Samsung 18650. Nie znam się zbytnio na sterowaniu, ale kontroler sinusoidalny jest wszędzie podświetlony, co jest ważne, ponieważ podobno umożliwia bardzo płynny, równy start bez drgań i szarpnięć. Zanim zapomnę, na jedno koło, a raczej na silnik, przypada jeden sterownik.
Kolejną ważną informacją dotyczącą instalacji elektrycznej jest to, że do maszyny dołączono dwie ładowarki, dzięki którym można naładować akumulator do pełna w ciągu 6-7 godzin. Dzięki ładowarce czas ten praktycznie się podwaja.
Angwatt T1 ma dwa ogromne hydrauliczne amortyzatory z przodu i centralny amortyzator z regulowanym napięciem z tyłu. Możliwość regulacji tego jest istotna, gdyż według danych producenta hulajnoga ma udźwig 200 kilogramów, więc w przypadku większej masy ciała tylna belka może mieć tendencję do zapadania się. Jest to więc również część jego instalacji, dostosuj rozpórkę resorową do swojej wagi.
Nie jest to zbyt skomplikowane, znajdź poręcz, stań na hulajnodze i skacz. Jeśli oparcie jest ustawione zbyt nisko lub sprężyna klika, wyreguluj je. Jeśli czujesz, że jest bardzo twardy, nie chce za bardzo skakać, to wyreguluj go. Ustaw to również ostrożnie!
Taka masa i prędkość wymagają dobrych hamulców, dostajemy tarcze 140 milimetrowe zarówno z przodu jak i z tyłu, na które cylindry Dyisland dociskają klocki hamulcowe. Dodatkowo dostępny jest także elektroniczny hamulec silnikowy, którego siłę można regulować w ukrytym menu.
Szczególnie interesujące jest to, że Angwatt T1 otrzymał również amortyzator układu kierowniczego. Zatrzymajmy się tu na chwilę, bo myślę, że wiele osób nie wie, dlaczego ta część jest ważna, dlaczego warto ją mieć!
Cóż, oscylacyjny ruch kierownicy to coś, co jest charakterystyczne głównie dla motocykli sportowych. Często się z nimi dzieje, ponieważ kąt widelca w rowerach sportowych jest stromy. W przypadku śmigłowca kołysanie steru jest w zasadzie nieznane.
Cóż, jeśli rower sportowy ma ostry kąt widelca, co ze hulajnogą, w której widelec jest zasadniczo ustawiony pionowo w stosunku do drogi?
Poślizg może wystąpić na skutek przesunięcia środka ciężkości (np. nagłego przyspieszenia), ale może też być spowodowany usterką drogową. Konkluzja jest taka, że początkowe drobne ruchy zamienią się w szalone bicie, kierownica będzie się miotała w lewo i prawo i w zasadzie nic z tym nie zrobisz (oczywiście, że możesz), a na koniec będzie ogromny precel .
Amortyzator układu kierowniczego jest potrzebny, bo tłumi to trzepotanie, nie pozwala na zbyt szybki obrót kierownicą w którąkolwiek stronę. To cię uspokaja, abyś po prostu nie stał się cierpiącym obiektem pozornie nieodwracalnej i ostatecznie upadającej deszczówki rządowej.
Mżawkę oczywiście da się złapać, wymaga to pewnej ręki i chłodnej głowy. Jeśli kierownica się ślizga, nie hamuj, nie przyspieszaj, nie próbuj za wszelką cenę trzymać kierownicy, bo tylko pogorszysz sytuację. Luźny nadgarstek i ostrożne dodawanie gazu pomogą. Oczywiście trzeba to zacząć jak najszybciej, bo po chwili będzie taka mżawka, że nawet jako zawodowy motocyklista nie przeżyjesz upadku.
Oczywiście jedną z przyczyn wypadków spowodowanych gradem na kierownicy jest to, że grad pojawia się przy dużej prędkości. Według danych fabrycznych maksymalna prędkość Angwatt T1 wynosi 85 kilometrów na godzinę, co jest dość wysokim wynikiem!
Mam nadzieję, że z poprzednich akapitów jasno wynikało, że amortyzator układu kierowniczego jest dobry, niezbędny i trzeba go odpowiednio wyregulować.
To ustawienie oznacza dwie rzeczy. Z jednej strony podczas montażu musi być wycentrowany, aby kierownica mogła obrócić się o tę samą ilość w obie strony. Nie będę wyjaśniał dlaczego to takie ważne, myślę, że każdy to rozumie.
Być może jeszcze ważniejsze jest to, że wyposażony w amortyzator zapobiega również skręceniu kierownicy pod zbyt dużym kątem. Jest to denerwujące, jeśli chcesz skręcić hulajnogą, popychając ją, ale może uratować życie podczas jazdy z dużą prędkością. Więc ty też tego potrzebujesz!
Jeżeli zostało wykonane centrowanie, można za pomocą małego pokrętła znajdującego się na amortyzatorze wyregulować twardość amortyzatora, czyli siłę kręcenia kierownicą. Być może nie muszę mówić, że zbyt trudne jest złe i tak samo jest, jeśli niczego nie trzyma. Z reguły można powiedzieć, że nieco twardsza jest lepsza w przypadku ruchu z dużą prędkością, a nieco miększa w przypadku wolnego ruchu. W tym zdaniu nacisk położono na słowa MAŁY!
Możemy ponownie przewrócić strony, zobaczmy oświetlenie!
Na T1 wydarzyło się kilka naprawdę poważnych rzeczy! Z przodu znajdują się dwa reflektory projekcyjne, które prawidłowo oświetlają drogę nawet w całkowitej ciemności. Z tyłu znajdują się dwa czerwone światła, które oczywiście pełnią również funkcję świateł hamowania. Oprócz tego z przodu i z tyłu znajduje się indeks, a tylne światło do jazdy dziennej również otrzymuje dodatkowe niebieskie światło. Są silni, są widoczni, więc to jest fajne.
Nie do końca rozumiem, dlaczego światła zamontowane na korpusie hulajnogi po obu stronach, z przodu i z tyłu, są czerwone. Z przodu jakoś lepiej czułbym mocne białe światło, które byłoby szersze niż środkowe reflektory i nadało hulajnodze szerokość łatwo dostrzegalną dla naocznych świadków.
Bardzo rzuca się jednak w oczy dwustronny napis Angwatt, którego jasność można zmieniać za pomocą pilota. Można je ustawić na kolor niebieski, zielony lub czerwony, ale jest też wiele efektów świetlnych i tryb automatyczny. Nie jestem fanem tych cudów LED RGB, ale w przypadku tej hulajnogi zgadzam się, że skoro jeździmy nią między samochodami, każde zapalane na niej światło poprawia widoczność. Jeśli to światło jest RGB, niech tak będzie, przynajmniej również miga, kierowcy to zauważą.
Wyświetlacze i elementy sterujące są również ważne!
Po lewej stronie znajduje się „włącznik zapłonu”, tutaj znajdziemy włącznik świateł, włącznik indeksów i klakson, a także mały wyświetlacz pokazujący napięcie akumulatora. Oczywiście jest też dźwignia hamulca, tylną umieszczono po lewej stronie, co jest plusem, bo po prawej stronie znajduje się manetka gazu, co oznacza, że chwycenie dźwigni hamulca przedniego zajmuje więcej czasu niż tylnego jeden. Gdyby to był ten pierwszy z lewej, to przy mocniejszym hamowaniu zawsze padalibyśmy na twarz.
Pośrodku umieszczono duży wyświetlacz, na którym widać napięcie akumulatora, prędkość oraz kierunek migania kierunkowskazów. Widzę w tym ostatnim sens, bo jeśli nie jesteś motocyklistą, to zapomnisz go ponownie włączyć. przynajmniej widać to na wyświetlaczu, jeśli miga w jednym kierunku.
Powodem, dla którego ten wyświetlacz jest niepotrzebny, jest to, że po prawej stronie znajduje się zwykły instrument przepustnicy, ma on również złącze USB. Widać też wszystkie dane o tym instrumencie, dlatego mam wrażenie, że środkowy to bardziej ozdoba niż pożytek. Oczywiście było to wliczone w cenę, jeśli już jest to nie razi w oczy, mimo wszystko wygląda całkiem nieźle.
Po prawej stronie mamy jeszcze żółty przycisk ECO turbo oraz czerwony przycisk, którym można uruchomić przednie koło. Aha, i oczywiście jest dźwignia hamulca przedniego.
Jeśli chodzi o instrument, ważne jest, aby uzyskać za jego pośrednictwem dostęp do ukrytego menu, w którym możemy włączyć takie rzeczy, jak tempomat lub start od zera, pociągając za przepustnicę. Ale istnieje również regulacja siły hamulca elektrycznego, a także momentu obrotowego przykładanego do kół podczas ruszania.
To są ważne rzeczy, my też musimy tu zostać!
Wyreguluj ostrożnie hamulec silnikowy, jeśli jest za mocny, zajmie to dużo czasu. Można się do tego przyzwyczaić, ale należy zachować ostrożność!
Myślę, że zapomnij o tempomacie. Jeśli dużo jeździsz po wiejskich drogach ze stałą prędkością, miałoby to sens, ale poza tym nic. Co więcej, pomaga zwolnić, bo łatwo się przyzwyczaić do prędkości, nawet nie zauważysz, że jedziesz na 70-80. Tempomat włącza się automatycznie, jeśli o tym zapomnisz i będziesz musiał się zatrzymać, to właśnie tam leży problem.
Ta hulajnoga ma tyle mocy i dynamiki, że tempomat moim zdaniem jest niebezpieczny, w ogóle bym go nie włączał.
Rozpoczęcie od zera jest domyślnie włączone i myślę, że to dobrze. powyżej wspomniałem o sterowaniu sinusoidalnym, dzięki któremu hulajnoga uruchamia się bardzo cicho. Przynajmniej jeśli działa tylko tylne koło. Czyli nie trzeba pchać, lekko pociągasz za dźwignię, ładnie odpala, stajesz na niej i wtedy możesz ciągnąć co się w niej mieści.
Nie chciałbym kombinować z momentem obrotowym przekazywanym na koło podczas uruchamiania. 3000 watów na koło daje niesamowitą moc, jeśli nie będziesz ostrożny, maszyna wypadnie spod ciebie. Już jeśli poprawiłeś moment rozruchowy. Więc myślę, że po prostu zostaw to tak, jak jest, uwierz mi, będzie dobrze!
O czym jeszcze nie mówiłem? Jest kilka rzeczy!
Jedną rzeczą są koła, które mają 11 cali z terenowym wzorem i nadmuchiwanym wnętrzem. Innymi słowy, zabierz ze sobą zestaw do naprawy przebić, gdziekolwiek się wybierasz! Wspomniałem już o prędkości maksymalnej, na papierze jest to 85 kilometrów na godzinę, podjazd do pokonania to 50 stopni, dystans, jaki można pokonać na jednym ładowaniu to 80-105 kilometrów według danych fabrycznych.
Cóż, teraz czuję, że dotarłem do końca, raport z doświadczeń może nastąpić!
Zacznę od tego, że w przypadku hulajnogi, przynajmniej z 11-calowymi kołami, prędkość 80 kilometrów na godzinę była początkowo bardzo wysoka.
Podczas pierwszego testu, po pierwszym spojrzeniu na prędkość maksymalną, pomyślałem, że nie ma mowy, żebym spróbował tego jeszcze raz. Jednak przede mną jeszcze jeden dzień, większa scena, prawdziwy test, podczas którego zrobię zdjęcia i filmy, a potem jeszcze raz zobaczę, jak dobrze pójdzie, bo muszę to też wam pokazać.
Cóż, tak się złożyło, że drugiego dnia nawet nie przyszło mi do głowy, żeby nie ciągnąć byka za rogi! Przyzwyczaiłem się do mocy, prędkości, subtelności gazu, a także zdałem sobie sprawę, że nawet podczas jazdy mogę przekazać moc na przednie koło i mimo że jest taki moment obrotowy, jakby ktoś mnie pchał od tyłu, można to również wykorzystać, a po przeniesieniu ciężaru ciała można wiele obronić.
Skończyło się więc na tym, że nie tylko strach minął, ale po pokonaniu niezbędnego dystansu, zrobiłem potrzebne zdjęcia, zostawiłem plecak fotograficzny w domu i wybrałem się na kolejną wędrówkę.
Bateria była naładowana, pogoda dopisała, a ja – co chyba zrozumiałe – nie chciało mi się siedzieć bezczynnie przy komputerze. Właściwie wspinałem się z nim na górę, nie w pośpiechu, ale pokonując duże wspinaczki. W trasie przełączałem się pomiędzy napędem na jedno i dwa koła, gdy potrzebna była dodatkowa moc podczas podjazdów.
Innymi słowy, zdałem sobie również sprawę, że ta hulajnoga jest także wspaniałym towarzyszem podróży podczas roamingu. Nie musisz jechać szybko, aby skorzystać z ogromnego momentu obrotowego, jaki posiada.
Jak wygląda jazda?
Amortyzacja jest cudowna, wystarczająco twarda, ale nie sprężysta. Dzięki temu maszyna jest wyjątkowo stabilna nawet przy dużych prędkościach. Na szczęście amortyzator układu kierowniczego nie był dotychczas potrzebny, czyli nie musiał działać, ale daje też dodatkowe poczucie bezpieczeństwa, że jest. Oczywiście pod maszyną potrzebna jest dobra droga, bo 11-calowe koła nie będą się ślizgać po dużych ubytkach drogi przy osiemdziesiątce.
Hamulce są dobre. Hamulec tego typu, czyli hamulec tego producenta, był już w drugim pojeździe testowym w tym roku, spotkałem go również w zeszłym roku. Jest naprawdę dobrze, nie obchodzi mnie nawet co mówią, że Shimano to jedyny hamulec, inni to bzdury. Tak nie jest, ale naprawdę.
Powinieneś się spodziewać, że lekkie ugniatanie ud nie zaszkodzi. Oczywiście, jeśli chcesz jechać szybko. Na takiej maszynie nie da się już trzymać kierownicy, jest po to, żeby móc skręcić. Przy wadze ponad 100 kilogramów nie wytrzyma mocniejszego hamowania.
Trzeba jechać tak, aby przy przyspieszaniu środek ciężkości był przesunięty do przodu, a w trakcie jazdy być przygotowanym na to, że w każdej chwili trzeba będzie zahamować i w tym celu trzeba odchylić się do tyłu, żeby się nie przewrócić kierownicę podczas hamowania. Powiedzmy, że nie boli, jeśli podczas intensywnego hamowania cały ciężar spoczywa na tylnym kole. To są bardzo ważne rzeczy. Trzeba wiedzieć i nauczyć się przetrwać na rolkach. Bardziej przypomina jazdę na deskorolce niż np. jazdę na deskorolce. do jazdy na rowerze.
Jeśli chodzi o przyspieszenie to powiem tylko tyle, że według moich pomiarów 0-60 km/h na dwóch kołach to 6-10 sekund, w zależności od tego jak mocno wciśniemy gaz. No dobra, nie Tesla, ale możesz mieć wrażenie, że to już nie jest gra!
Maksymalna prędkość podczas testu wyniosła 82 km/h według prędkościomierza hulajnogi i 73 km/h według mojego telefonu. To drugie nie wystarczy, ale mam wrażenie, że ani zegar hulajnogi, ani mój telefon nie był dokładny, gdzieś pomiędzy tymi dwoma wartościami prawda może być połowiczna.
W następnym teście użyję innej aplikacji, bo obecna wyraźnie nie pokazywała rzeczywistej prędkości, mierzyła dużymi skokami, trochę z tyłu.
Myślę, że warto tutaj zaznaczyć, że prędkość maksymalną sprawdzałem tylko na potrzeby testu i na drodze, po której jechałem tam i z powrotem dwa razy powoli, sprawdzając, czy nie ma dziur, przeszkód itp. Nie ufam nikomu, kto będzie robił ten wyczyn na co dzień, bo to się źle skończy!
Wiele osób zapewne myśli, że ze względu na możliwość ścigania się i dużą prędkość maksymalną Angwatt T1 to bestia i tylko szaleńcy mogą z niego korzystać, można na nim tylko zginąć, ale to nawet nie jest bliskie przypadku.
Od dawna powtarzam, że tylko dlatego, że hulajnoga jest mocna i ma dużą prędkość maksymalną, nikt nie zmusza do szybkiej jazdy. A T1 pomaga ci jechać powoli.
Sytuacja jest taka, że wciskając przycisk ECO uzyskuje się takie przyspieszenie (prawie napisałem hamowanie), że po przekroczeniu prędkości pomyślisz, że hulajnoga jest zepsuta i nie chce jechać. Nie tylko przyspieszenie będzie minimalne, ale prędkość maksymalna wyniesie 25 km/h. Przy takiej dynamice i maksymalnej prędkości można nawet chodzić po ścieżce rowerowej, ale można też omijać pieszych. Nikogo nie przejedziesz.
Do tego dochodzi trzystopniowa regulacja prędkości maksymalnej i przyspieszenia. Maksymalna prędkość wynosi 38 w pierwszym, 55 w drugim i 85 w trzecim. Oczywiście to są dane fabryczne, moje 100 kilo nie unosi się tak szybko, 38 to bardziej jak 34, 55 to bardziej jak 49, a 85 to raczej 79-82, przynajmniej według zegara hulajnogi .
Chodzi o to, że absolutnie nie trzeba przyspieszać. możesz jechać powoli i nadal cieszyć się ogromnym momentem obrotowym.
Rzecz w tym, że w trybie dwusilnikowym nie mogłem znaleźć wzniesienia, na które T1 by nie wjechał. Ale tak naprawdę w Egerszegu są wzgórza. Biedna maszyna pociła się nawet na bardzo stromych podjazdach na jednym silniku, ale pod górę też przyspieszałem na dwóch silnikach. Trudno opisać to słowami komuś, kto wypróbował dopiero hulajnogę o mocy 350 W.
To, co wciąż trudno opisać słowami, to napęd na przednie koła. Gdy chciałem trochę poszaleć i na asfalcie dodałem gazu, przednie koło mnie zadrapało. W drodze. Załóżmy, że jedziesz z prędkością 10–15 kilometrów na godzinę, dodajesz gazu i słyszysz, jak przednie koło obraca się pod tobą. Następnie maszyna uruchamia się, ale z taką siłą, że nie można pokonać obciążenia nóg od kolan i ud.
Cóż, znowu uciekam, myślę, że jestem niepokonany.
Prawie przegapiłem zasięg. Cóż, bateria to złom, a jej pojemność też nie jest bułką z masłem. Ogólnie dane fabryczne wydają mi się śmieszne, ale w tym przypadku podane 80-100 kilometrów nie jest misją niemożliwą. Przed testem spodziewałem się, że 20-kilometrowy dystans uda się pokonać nie z maksymalną prędkością, na jednym silniku, bez większych podjazdów, z prędkością 25-80 kilometrów, jadąc oszczędnie, nawet przy masie ciała, ale przy co najmniej 60 kilometrów. Jeszcze więcej można z tego wyniknąć przy mniejszej masie ciała.
Ale zobaczmy dokładnie, co przyniósł test!
Akumulator oczywiście naładowałem do pełna, w dniu testu przejechałem w ten sposób 46 kilometrów. Było to bardzo zróżnicowane zastosowanie, z dużymi przyspieszeniami, prędkością maksymalną, strzałami nad jeziorem, odkurzaniem w lesie na dystansie 15-20 kilometrów i normalnym ruchem miejskim na dystansie 40-50 kilometrów. Więc jest całkowicie mieszane!
Na początku napięcie akumulatora było nieco powyżej 67 woltów, a pełne nurkowanie będzie nieco poniżej 50 woltów, ale jest duża szansa, że tam nie dojdziesz, bo zabezpieczenie akumulatora na to nie pozwoli. U mnie po przejechaniu 46 kilometrów mały wyświetlacz po lewej stronie pokazywał 57,4 V, a środkowy 56,03 V. Jest pewna różnica, ale nie duża, jeśli mam wybierać, to wolę małą.
Rzecz w tym, że po 46 kilometrach testu pozostało jakieś 40 procent ładunku!
To powiedziawszy, maszyna działała lepiej, niż się spodziewałem. Nawet w trybie mieszanym można nim osiągnąć zasięg 60 kilometrów, ale myślę, że 80-90 z łatwością mieści się w zasięgu nawet przy mojej wadze 100 kilogramów. Moim zdaniem to nie jest drobnostka!
Czego nie lubić? Jedną z rzeczy, które mi się nie podobają, jest to, że bicz tylnego koła został przymocowany do i tak już szarego tylnego widelca za pomocą szybkozamykaczy. Na dodatek z szczupłą pupą. Są one zjadane przez promieniowanie UV w ciągu 1-2 miesięcy. Trochę pada, jest zimno, a już pękły. Nie sądzę, że byłoby możliwe wynalezienie metalowych zaczepów do mocowania kabla. Powiedzmy minimum, że wymienię na coś mocniejszego, jeśli nie przyjdzie mi do głowy inne rozwiązanie.
Drugim problemem, który można zaradzić, jest to, że ekspres sam się wyłącza po 1 minucie. Myślę, że tak zostało ustawione, żeby oszczędzać energię, ale jest to wyjątkowo nieprzyjemne. Stało się tak, że jako pierwszy zatrzymałem się na czerwonym świetle, a gdy zmieniło się na żółte, chciałem wyjechać. Cóż, jak możesz sobie wyobrazić, nie zadziałało, ponieważ się wyłączył. Mógłbym go odsunąć na bok, włączyć i poczekać, aż samochody mnie wyprzedzą.
Na szczęście w ukrytym menu (P4) można ustawić czas uśpienia na powiedzmy 5 minut, co wystarczy, aby urządzenie wytrzymało krótkie postoje na skutek świateł czy ruchu ulicznego bez wyłączania się.
Trzecia, że mogli znaleźć wyższe miejsce dla przednich indeksów, jest całkowicie pod kołem. OK, przynajmniej jasność jest w porządku, ale umiejscowienie też nie jest idealne.
Wreszcie, ale to nie wina projektu ani producenta, naprawdę brakuje mu lustra. Ze względu na maksymalną prędkość i moc, na pokładzie jest mnóstwo miejsca, jeśli chcesz zmienić pas, powiedzmy, że chcesz skręcić w lewo od wewnątrz lub podobnie. Bez lustra na ruchliwej drodze jest to zagrożenie dla życia. Będziesz więc potrzebować lustra!
No i ok. to wszystko. Nie oszukujmy się, maszyny nie używam od miesięcy, więc możliwe, że nadal będą błędy, ale na razie nic się nie pojawiło. Oznacza to, że jeśli będę go miał dłużej, to jeszcze kilka razy sprawdzę dokręcenie śrub.
Wniosek? Oczywiście, że istnieje!
Wniosek jest taki, że jeśli kupisz T1, zapomnij o hulajnogach, z których korzystałeś do tej pory, zwłaszcza jeśli były to zwykłe maszyny o mocy 350-500, a nawet 1000 W. Angwatt T1 to tak inny świat, że różnicę można zagrać na pianinie. Krótko mówiąc, prędkość 40 wynosi ok. wydaje się, że jedziesz 20-25 na rolce kijowej.
Krótko mówiąc, ludzie na mieście patrzą na mnie, jakbym przybył z Marsa, chyba nieczęsto widują hulajnogę ubraną w pełen motocyklowy strój. Kierowcy też są zaskoczeni, widzę w lusterku, że zwracają uwagę, bo nie chcę zostać w tyle, nawet jeśli ruszam na światłach.
Właściwie gdybym był jeszcze bardziej szalony, przyspieszałbym samochody, ale tego nie robię, chcę pożyć trochę dłużej.
Jednak tak jak pisałem, Angwatt T1 jest przeznaczony nie tylko dla szaleńców takich jak ja. Nie twierdzę, że odważyłbym się polecić ją jako pierwszą hulajnogę, choć przy rozsądku i historii kolarstwa i motocykli nawet ta nie byłaby od diabła.
Jeśli jednak masz trochę wprawy, możesz spokojnie na nią wskoczyć, wystarczy nie szturchać przycisku zasilania pierwszego koła i nie chcieć wjeżdżać powyżej drugiego biegu. Jeśli czujesz się jak początkujący, wciśnij przycisk ECO i będziesz bezpieczny.
Oczywiście nikt nie zobaczy, że wciśnięty jest żółty przycisk, na drogach i tak będziesz tak świetny, jakbyś chciał przenieść każdą kroplę mocy 6000 watów na asfalt za pomocą dwóch silników.
Fakt jest taki, że Angwatt T1 będzie idealnym wyborem w górzysty teren, nawet góry Buda nie będą przeszkodą. Faktem jest również, że na tej hulajnodze można uprawiać piesze wędrówki, a nawet wspinać się po górach, jeśli droga na to pozwala. Poza tym nie będziesz miał żadnych problemów z zjazdem ze wzniesienia, bo hamulce są mocne. I oczywiście faktem jest również, że jest dobry na wszystko, od jeżdżenia samochodem po przekraczanie prędkości.
Domyślnie na jednym rowerze możesz wygodnie się „turlać”, a przy dwóch rowerach możesz stawić czoła podjazdom, których nawet nie zauważysz.
Ostatecznie pozostała oczywiście tylko cena. Ponieważ ta hulajnoga jest naprawdę wyjątkowym egzemplarzem, nie powinna nas też dziwić jej cena. Dlatego przeprowadziłem mały research za pomocą wyszukiwarki produktów, aby mieć z czym porównać Angwatt T1!
Otóż w ofercie jest 60 typów maszyn 53 V o zasięgu 100-6 km/h, a ich ceny wahają się od 797 1 HUF do 150 4650 6000 HUF. Ale i to jest ważne, najmocniejszy „tylko” 13 W jest tutaj. W wyszukiwarce nie ma konkretnego skutera o mocy 1 W. W krajowej ofercie znalazłem np. Hezzo HS-573Pro, którego cena to 950 XNUMX XNUMX HUF.
Powinieneś więc porównać cenę Angwatt T1 z tymi cenami, które, jeśli używasz ZRANGWTT1 kod kuponu, a następnie 496 500 HUF z czeskiego magazynu. Na szczęście dostawa jest bezpłatna, w cenę wliczony jest podatek VAT i nie będzie już ceł.
Jeśli chcesz, możesz go kupić, klikając poniższy link: