OOTD S10 okazał się efektownym gadżetem, ale czy wystarczy do osiągnięcia sukcesu?
Obejrzyj nasz test wideo, jeśli Ci się spodobał, zasubskrybuj nasz kanał!
Wprowadzenie
Kiedy dystrybutor zapytał, czy jest zainteresowany tą hulajnogą, szybko dodał: „ale patrzcie, ta hulajnoga jest autorstwa Duotts!” No cóż, naprawdę zrobiło się trochę ciekawiej, bo nie bardzo rozumiałem, dlaczego stosunkowo ugruntowaną nazwę trzeba było w tajemnicy zastąpić inną. Następnie wszedłem na stronę producenta (Duotts) i zobaczyłem, że nie ma tajemnicy, hulajnogi drukowane są pod nazwą OOTD.
Nie twierdzę, że jestem oświecony, nadal nie rozumiem zmiany imienia. Może Duottsy pozostaną przy maszynach dwusilnikowych?
Cóż, nieważne, wyjdźmy poza to.
Oto hulajnoga OOTD z silnikiem w środku, mocą 1400 W, akumulatorem o użytecznej wielkości i dobrze wygląda na zdjęciach. Co może być nie tak? Nic! Tak naprawdę nie było to problemem, ale pod koniec testu miałem w głowie trochę więcej znaków zapytania niż przed testem. Wtedy zdziwiła mnie tylko nazwa, teraz już nawet nie rozumiem dla kogo ta hulajnoga została stworzona.
Specyfikacja - OOTD S10
Patrząc na specyfikację, moją uwagę przykuła jedna informacja, a mianowicie silnik o mocy 1400 W. Ostatnio miałem 1400, 3, 4, to 1400 watów utknęło w kolejce, a jednocześnie od razu mnie to zaciekawiło. Z KuKirinem G29 wspiąłem się na wzgórze używane w teście, choć z trudem. GXNUMX podniósł mnie łatwo, ale w mieście był dla mnie trochę niepotrzebnie mocny. Więc te XNUMX watów może być w sam raz (dlatego podjąłem się tego testu J). Jedynie maksymalny moment obrotowy XNUMX Nm trochę mnie niepokoi, zobaczymy na jak długo to wystarczy.
Poza silnikiem nie ma w nim nic szczególnie ciekawego, przynajmniej w wersji papierowej. Bateria ma napięcie 48 woltów i 20 Ah, czyli 960 Wh. To całkiem normalna liczba, nie twierdzę, że nie widziałem większych, większych, ale te 1000 Wh powinno mieścić się w zakresie użytecznym dla hulajnogi.
Koła mają 10 cali, hamulce tarczowe, oczywiście mechaniczne. Tarcze hamulcowe mają średnicę 140 milimetrów, co może wystarczyć do takich osiągów, zwłaszcza że oprócz hamulca mechanicznego istnieje również elektroniczny hamulec silnikowy. Maszyna jest stosunkowo długa, ma 1210 centymetrów, a szerokość bieżnika wynosi 19 centymetrów. Producent uznał również za istotne określenie prześwitu, który wynosi 16 centymetrów. Według nich wzrost użytkownika może mieścić się w przedziale 150-200 centymetrów, a maksymalna masa ciała to 120 kilogramów.
Na karcie katalogowej OOTD S10 jest napisane, że zalecana prędkość maksymalna to 25 kilometrów na godzinę (wrócę do tego później), a dystans, jaki można przejechać na jednym ładowaniu to 70 kilometrów. Nachylenie, na którym można się wspinać, może wynosić maksymalnie 15 stopni. Istnieje ochrona przed wodą, IPX4, czyli niewielki deszcz i rozpryski wody nie powinny uszkodzić maszyny.
Ważne jest też to, że ma Bluetooth, (o tym później), jest przednie i tylne światło, a nawet kontrolka położenia z przodu, ale nie dostajemy indeksu. Zaznaczam, że mi tego nie brakuje, jest na większości podobnych maszyn, ale jest to nic nie warte, więc przy tej mocy mogli to pominąć, mnie to nie boli. Wśród dodatków, oprócz Bluetootha, być może wymienię także tempomat, jeśli to się liczy jako dodatek.
Zewnętrzna - OOTD S10
O wymiarach już mówiłem, nie będę tego ponownie opisywał. OOTD S10 wygląda jak wydłużona maszyna, jej szerokość jest niewielka w porównaniu do długości. Nie pisałem jeszcze wagi maszyny, wynosi ona 27 kilogramów, co w tej klasie nie jest zaskoczeniem.
Kolumnę kierownicy można złożyć, ale nie ma możliwości regulacji jej wysokości. Z tyłu znajduje się całkiem zrozumiałe podparcie narożne, które można uzasadnić mocą 1400 watów i oczekiwanym przyspieszeniem. Po obu stronach trepni znajduje się oświetlenie LED, świeci dziwnym pomarańczowym światłem, które mi się podoba. Dzięki temu maszyna będzie tak przyjazna.
Podwozie typu C z przodu, koło umieszczone pomiędzy typowymi podwójnymi wahaczami z tyłu. Z przodu i z tyłu znajdują się rozpórki resorowe z możliwością regulacji twardości z tyłu. Jednakże w obrębie pierwszej sprężyny nie występuje tłumienie. Wahacz przypomina nieco rozwiązanie KuKirin. Oczywiście kształt jest trochę inny, a kolor jest zupełnie inny, cytrynowożółty. Przez to wygląda mi trochę na wałek do zabawy, ale to tylko kwestia gustu, może Tobie się to po prostu podoba.
Tylne światło jest w całkiem dobrym miejscu, jasność też jest całkiem niezła, podoba mi się, ale nie jest zbyt interesująca. Dziwne jest oświetlenie przednie, bo składa się z dwóch części. Dostajemy światło pozycyjne w kształcie litery V, które zapala się zawsze po włączeniu hulajnogi, a także tradycyjne światło LED. Jest on również wbudowany w kolumnę kierownicy, nie można w ten sposób regulować jego wysokości.
Po prawej stronie znajdziemy przycisk zasilania i przełącznik trybów, za pomocą których możemy wybierać spośród 4 trybów pracy, no i oczywiście jest też kciukowa przepustnica. To są te zwykłe. Pierwsza ma miejsce, gdy nie ma napędu elektrycznego, następnie ECO, Standard i na koniec Sport. Tutaj po lewej stronie znajduje się kolejny dzwonek zintegrowany z hamulcem. Na stronie znajdziemy jedynie dzwonek i dźwignię hamulca.
Przyrząd jest wbudowany pośrodku górnej części kolumny kierownicy. Nie zawiera zbyt wielu informacji. Podoba mi się jednak to, że stoi pod dość ostrym kątem. Stojąc na hulajnodze, wartości nadal można zobaczyć i odczytać, ale słońce na nie nie świeci, więc informacje można dość dobrze odczytać nawet w pełnym słońcu. Powiedzmy, że nie ma tam wskaźnika trybu, jest on na tyle mały, że potrzebuję okularów, żeby go zobaczyć z lekką przesadą.
W zasadzie jestem zadowolony z wyglądu. Trochę rynkowo, ale nie przesadnie, wyczuwalny jest gust chińskiego projektanta, ale nie jakoś specjalnie. Materiały są dobre, jakość montażu dobra, więc jeśli nawet nie odważyłbym się nazwać tego uczuciem premium, to zdecydowanie jest jednym z lepszych.
Montaż - OOTD S10
Zanim znów zdejmiesz ze mnie złośliwość, za to, że odważyłeś się powiedzieć, że instalacja polega właśnie na założeniu kierownicy:
Tak, montaż OOTD S10 tak naprawdę polega na tym, że podłączasz dwa kable, zakładasz klakson, wkręcasz sześć śrubek i gotowe. Ale…
Jeśli kupisz hulajnogę zanieś ją do fachowca, który ją dla Ciebie zmontuje i wyreguluje, lub jeśli masz smykałkę do montażu, zrób to sam. Dokręcić luźne śruby, poluzować zbyt mocno dokręcone śruby, jeśli na śrubach nie ma zabezpieczenia gwintu, założyć je. Wyreguluj i sprawdź dokładnie hamulce, nasmaruj ruchome części i punkty obrotu podwozia i kierownicy, jeśli nie ma ich fabrycznie. To się zwykle nie zdarza.
Mam nadzieję, że teraz przedstawiłem wystarczająco dużo informacji dla wybrednych.
Montaż, czyli fundamenty, nie jest skomplikowany. To tak naprawdę tylko 6 śrub, które trzymają klakson. Po rozpakowaniu hamulec nic nie złapał, ale na szczęście udało się dokręcić obudowę Bowdena na tyle, że nie były potrzebne żadne narzędzia. To będzie dobre dla testu, ale będziesz musiał to dostosować później. Tarcze nie były zakrzywione, nie uderzały. Opony na kołach były w porządku, nie biły, hulajnoga nie trzęsła się, więc powiedzmy, że tu też w zasadzie nie było żadnej winy.
Przejdźmy do sedna zastosowania!
Doświadczenia - OOTD S10
Zacznijmy od rzeczy dziwnych lub nieprzyjemnych.
Klikając w instrukcję obsługi przeczytasz, że tempomat można włączyć lub wyłączyć z poziomu aplikacji. Nie zdradzają jednak nazwy aplikacji, nie dodają też linku czy kodu QR. W Sklepie Play również nie można znaleźć niczego dobrego dla tej hulajnogi. Mamy tu więc do czynienia z ogromnym ślepym zaułkiem. Nie wiem, czy hulajnoga jest taka nowa, czy nie chcą później dodawać aplikacji, w każdym razie jest interesująca.
Na szczęście miałem pomysł. Po tym jak udało mi się sparować przedmiot mojego ostatniego testu roweru z aplikacją Smart Life (która jest aplikacją inteligentnego domu), wypróbowałem też tę hulajnogę i oto cud, program ją rozpoznał, więc mam aplikację na hulajnogę .
Powiedzmy, że wielu rzeczy nie da się ustawić, można wybrać tryby pracy i włączyć tempomat, start natychmiastowy (bez wtrącania się), ale np. nie można wyłączyć ograniczenia prędkości do 25 km/h. Dobra wiadomość jest taka, że przynajmniej programem można zapisywać trasę, w przypadku roweru to też nie zadziałało, więc jest to dobry punkt oprócz OODT. To jest sedno sprawy. Jest Bluetooth, ale nie ma aplikacji fabrycznej. Ponieważ nie ma aplikacji fabrycznej, nie można również wyłączyć ograniczenia prędkości maksymalnej, dlatego zalecana prędkość maksymalna jest również rzeczywistą prędkością maksymalną.
Zawieszenie jako takie tak naprawdę nie istnieje. Mówię to, bo ważę 100 kilogramów, więc ktoś, kto waży mniej ode mnie, nie będzie miał nawet tyle wagi co ja. Możemy nieco zmiękczyć tylne zawieszenie, może to być minimalne lekarstwo na sprawę, a także nieco miększe nadmuchanie 10-calowych kół węża.
Na hulajnodze, która może jechać z większą prędkością, lepiej jest kierować się fabryczną specyfikacją dotyczącą twardości opon, ale tutaj, ze względu na maksymalną prędkość 25 kilometrów na godzinę, można nieco zwolnić ciśnienie. Kluczowym słowem jest tutaj trochę!
Ze względu na zawieszenie/tłumienie możemy już powiedzieć, że ten OOTD S10 nie jest przeznaczony do jazdy w terenie. Umiarkowane wady dróg i lekko zmarznięty asfalt nie są jeszcze problemami nie do pokonania, ale już na bardziej niepewnych drogach mocno je odczujemy. Tak więc, pomimo dużego prześwitu, hulajnoga ta sprawdzi się na wysokiej jakości drodze lub ścieżce rowerowej.
Mimo że hamulec jest mechaniczny, a tarcz jest tylko 14, w połączeniu z hamulcem elektrycznym w tylnym kole umożliwia dość intensywne hamowanie. Do tego stopnia, że jeśli się na to nie przygotujesz, efekt hamowania, jakiego doświadczysz, na pewno Cię zaskoczy. W większości przypadków wystarczyło zwykłe hamowanie tylnym hamulcem, przedniego hamulca nawet nie dotykałem zbyt mocno, nawet przy większych prędkościach. I powtórzę jeszcze raz, maksymalna prędkość wynosiła 25.
Zaznaczam, że przy tej hulajnodze prędkość powyżej 25 km na godzinę nie byłaby komfortowa. Oprócz twardego podwozia i stosunkowo małych kół, szerokość kierownicy nie sprzyja bezpiecznej jeździe z większymi prędkościami.
Kierownica jest zintegrowana z deską rozdzielczą i lampką, dzięki czemu nie ma ryzyka, że do maszyny założysz później szerszą kierownicę. Dla porównania kierownica Kukirin G3 ma szerokość 67-68 cm, a kierownica OOTD S10 ma szerokość 60 cm. Powiedzmy, że G3 jest szybszy, a nawet 67 cm to dość mało jak na tę prędkość.
Myślę, że warto zaznaczyć, że podana w specyfikacji maksymalna wysokość ciała wynosząca 2 metry wydaje się nieco przesadzona. Wysokość kierownicy wynosząca 184 centymetry jest w sam raz, choć wiele osób określiłoby ją jako niską. Tutaj też muszę zaznaczyć, że przy większej prędkości maksymalnej taka wysokość steru może nie wystarczyć, ale w obecnym stanie wystarczy. Być może nadal mogę polecić zakup w przypadku wzrostu 190 cm, nie chciałbym przekraczać tego.
Nie miałem problemów z dynamiką i przyspieszeniem, jest wygodnie i nie najnowocześniej, ale OOTD S10 nadal da się odpalić w razie potrzeby. Ze względu na prędkość maksymalną i tak nie polecam go do samochodów, więc nie jest wielkim problemem, że nie będzie chciał przed nami uciec.
Faktem jest, że ten skuter nie ma 1400 watów. W tym roku testuję już hulajnogi o mocy 1000-1200-2000 W, a mój również ma 1000 W, więc na podstawie moich ostatnich wspomnień mogę powiedzieć, że ta hulajnoga może osiągać 1400 W przy maksymalnej wydajności, ale wolę to ustawić do 800-1000 watów dla czucia.
Na wzgórzu używanym do testów w naszym regionie 1200-watowy G3 miał trudności (z odrobiną sztuczek), ale OOTD S10 dotarł tylko do połowy wzniesienia, tracąc moc przed bardziej stromą końcową częścią. Zatem 1400 watów to w tym przypadku żart.
Oczywiście i u mnie obiecany fabrycznie zakres nie został spełniony. Oczywiście wszyscy wiemy, że pomiędzy testem zasięgu z 65-kilogramowym pasażerem na stanowisku testowym w zamkniętej przestrzeni a rzeczywistością istnieje rozbieżność. Jestem znacznie cięższy, podczas testów prowadzę także maszyny (na tyle, na ile maszyny pozwalają), próbuję różnych podjazdów. Tak więc, jeśli pomiar na stanowisku badawczym jest jednym skrajnym, pomiar niedostateczny jest drugim. Mogę się cieszyć, jeśli osiągnę połowę wartości fabrycznej.
Oczywiście w Twoim przypadku może tak nie być, będziesz go używać gdzie indziej, inaczej i być może z inną masą ciała, ale ogólnie rzecz biorąc, nadal warto kalkulować z połową danych fabrycznych.
Jeszcze jedno, jeśli już wspomniałem o większym zastosowaniu podczas jazdy. Właśnie przyszło mi do głowy, że jedynym sposobem na przechylenie maszyny w lewo w narożniku jest opuszczenie podnóżka. Powtarzam, nie mówię tu o typowym użytkowaniu, jestem za próbowaniem wszystkiego, więc w porównaniu do codziennego użytku zdecydowałem się na dużo większe.
Podsumowując, jak wyglądało wówczas użytkowanie OOTD S10?
No cóż, w końcu jest dobrze. Poważnych wad nie stwierdziłem, jest dość dynamiczny, średnie podjazdy da się na nim pokonać, zawieszenie jest twarde, ale i tak jest o rzędy wielkości lepsze od jakiejkolwiek rolki typu stick.
Niepokojąca jest tylko prędkość maksymalna wynosząca 25 kilometrów na godzinę, podczas użytkowania jest to prędkość, którą nadal można stosunkowo bezpiecznie tolerować. W ten sposób naprawdę nie mam nic przeciwko temu, że ta hulajnoga już nie jeździ, więc nawet nie będziesz miał ochoty się na niej ścigać.
Moim zdaniem wygląd zewnętrzny jest krzykliwy. Światła są dobre, indeksu ani trochę nie brakuje. Podoba mi się pomarańczowe światło LED rozciągające się na bok. Zastosowane materiały i jakość konstrukcji są całkowicie akceptowalne. Jedyne do czego mogę się przyczepić to podnóżek, który po otwarciu stoi pod dość głupim kątem, trzeba zwracać uwagę gdzie go opieramy, bo ma tendencję do przewracania się.
Podsumowanie - OOTD S10
Mam nadzieję, że opisałem wszystko, postaram się to krótko streścić!
OOTD S10 okazał się niezłą małą hulajnogą, spodoba ci się, przynajmniej jeśli będziesz jej używać w mieście, na ścieżkach rowerowych, na wysokiej jakości asfalcie. Nie lubi wspinać się po górach, ale małe wspinaczki też mu nie przeszkadzają. Jest dynamiczny, przyjemny w obsłudze, deska rozdzielcza jest dobra, a dzięki nagrywaniu trasy aplikacja i Bluetooth też mają sens. Inną kwestią jest to, że trudno będzie zamontować na nim uchwyt do telefonu.

Banggood zamów w
Jak bym to kupił? No cóż, jest trochę słabszy od G3, ale za to wygodniejszy. Jest więcej miejsca na stopy, sprężyna skrętowa w G3 jest twardsza. Z drugiej strony G3 jest szybszy i ma szerszą kierownicę. Są więc zalety i wady, dlaczego powinienem wybrać to czy tamto.
Z mojej strony, biorąc pod uwagę, że w dni powszednie korzystam również z własnej hulajnogi w tempie emerytalnym, OOTD S10 jest chyba bardziej sympatyczny. Jednocześnie, niezależnie od tego, jak bardzo jest sympatyczny, wciąż brakuje mu przewagi, tego odrobiny uczucia, które sprawia, że łatwiej sięgniesz po portfel.
Oczywiście dotyczy to tylko mnie, możesz to zobaczyć i się w nim zakochać. Jeśli akceptujesz powyższe i traktujesz hulajnogę na swoim miejscu (czyli jako hulajnogę miejską) to śmiało kupuj, cena została dobrze przemyślana, tyle, a może nawet trochę więcej podczas wstępnej wyprzedaży niż to, o co go proszą.
Otrzymałem silniejszy niż zwykle kupon na ten przedmiot, więc HUOTS10 kodem, możesz go kupić w czeskim magazynie za 296 902 HUF zamiast 261 490 HUF klikając w poniższy link:
Hulajnoga elektryczna OOTD S10