Test głośnika Bluetooth Tronsmart Element T6 - bas ukryty w termosie
Cena poniżej 50 dolarów, oznaczenie na pudełku to 25 watów, uśmiecham się kpiąco…
zawartość pokazać
Wprowadzenie
Niewiele można powiedzieć o Tronsmart jako producencie, ponieważ nie są oni dosłownie producentami. Mają ostatnio coraz bardziej głośną markę, która jest narzucana produktom chińskich producentów OEM wyselekcjonowanym w drodze starannych testów. Można powiedzieć, że to paskudna rzecz, ale tak nie jest, a to nawet dość śliski świat, łatwo jest dostać w twarz, jeśli nazwa pojawi się na produkcie, który sprawia, że jesteś milutki.
W przypadku Tronsmart na razie tak nie jest, na podstawie testów dostępnych w Internecie możemy śmiało stwierdzić, że dotychczas menedżerowie nadzorujący linię produktów wykonali swoją pracę perfekcyjnie. W rezultacie dostajemy od nich rzeczy po śmiesznych cenach, po których wielkie marki oblizywałyby wszystkie dziesięć palców, gdyby je miały.
Jest już pewne, że w przyszłości zwrócę uwagę na ich produkty, bo szczerze mówiąc do tej pory tego nie robiłem. Jakoś nie osiągnęły mojego progu bodźca, ale to się zmieniło, gdy raz na zawsze zainstalowałem Element T6!
Zewnętrzne i opakowanie
Na naszej stronie możesz przyzwyczaić się do tego, że większość rzeczy, które docierają do testu, trafia do nas za pośrednictwem GearBest. Teraz stało się inaczej, producent sprawdził, czy nie mam ochoty wypróbować ich portfolio, nawet jeśli zapłaci za moją pracę, ale odmówiłem. To znaczy nie płać, po prostu wyślij to do swojego głośnika, jestem ciekawa za darmo i chętnie napiszę o tym test.
Otóż głośnik przyjechał i mogłem od razu wygrawerować dużą czerwoną kropkę na mojej książeczce w związku z opakowaniem. Twardy karton, choć niezbyt efektowny, ma w sobie materiał. Dach otrzymał zamek MAGNETYCZNY! Wewnątrz gąbki znajduje się głośnik, obok pudełko z kablem audio na obu końcach z wtykiem Jack, obok jest kabel do ładowania i książeczka z opisem. Te ostatnie nie będą potrzebne, leczenie jest dziecinnie proste.
Podkreślając Element T6 po wyjęciu z pudełka, pierwszą rzeczą, która przychodzi do głowy, jest pomysłowość umieszczenia głośników w termosie. Oczywiście nie jest to termos, nie na tyle, że możemy zapomnieć o opisanej wodoodporności.
Korpus konstrukcji otoczony jest plastikową siatką pokrytą tkaniną. Bardzo dobrze się trzyma, nie ślizga się, a to, że dotyka tkaniny w naszych rękach, jakoś od razu utwierdza nas w przekonaniu, że kupiliśmy kawałek dobrej jakości.
Na górze konstrukcji znajdziemy przyciski potrzebne do sterowania, stąd też możemy sterować odtwarzaczem przez połączenie Bluetooth, w moim przypadku mój telefon, przez który przesyłałem muzykę do głośnika. Głośność możemy regulować obracając metalowy (oczywiście plastikowy) kołnierz termosu.
Z boku konstrukcji, za zatrzaskową gumową nakładką, znajdują się złącza audio i USB. Dzięki gumowej nasadce możemy pomyśleć, że ma jakąś funkcję wodoodporności, ale jak napisałem powyżej, konstrukcja nie jest wodoodporna, więc nie wierz w nasadkę, nie zabieraj ze sobą Tronsmart Element T6 pod prysznic !
Podeszwa konstrukcji to trzy gumowe podkładki umieszczone na dolnej krawędzi, które otaczają subwoofer. To wypycha bas w stronę blatu, ale jakże sprawnie o tym napiszę w następnym akapicie.
W sieci możemy znaleźć rozstrzelony widok Elementu T6, na podstawie którego mogę powiedzieć, że to nie przypadek, że cała konstrukcja jest kratownicą, ponieważ głośniki wibrują powietrze w kilku kierunkach, więc w zasadzie nie ma znaczenia, która strona jest skierowana nas podczas użytkowania.
Wykorzystanie, doświadczenie
Po włączeniu parowanie Bluetooth przebiega sprawnie. Próbowałem też kilku telefonów i tabletów, nigdy nie miałem problemu. W każdym razie przycisk zasilania jest na górze, trzeba go przytrzymać przez kilka sekund. Włączenie sygnalizowane jest dyskretnym niebieskim światłem biegnącym po dachu. Koloru tego nie można zmienić, więc szaleństwo RGB jeszcze tutaj nie wyciekło. Nie miga w rytm muzyki i nie ma nic dodatkowego, ale przyjemne niebieskie światło nadal wystarcza, aby obsługiwać przyciski w ciemności.
Na pudełku wyczytałem wśród specyfikacji, że może obsłużyć 25 watów. Uśmiecham się szyderczo, ale tylko do czasu, gdy go włączę, bo potem szukam stanu. Ok, może nie ma 25 watów, ale i tak brzmi niesamowicie. I to co naprawdę robi wrażenie to bas, który wydobył się z tej tuby.
Jaka jest jakość dźwięku? Zaskakująco dobrze! I mógłbym to też napisać, żeby było bardziej wyraziste, ZASKAKUJĄCO DOBRE! Uwielbiam pięknie brzmiącą muzykę, a to, co pochodzi z Tronsmart Element T6, można śmiało powiedzieć, że jest idealne w swojej kategorii. Dla mnie samego jest lekki brak w zakresie wysokich tonów, ale po pobraniu programu equalizera na telefon też się poprawiło.
Oczywiście jakość tak małego głośnika pogarsza się wraz ze wzrostem głośności. Przynajmniej tak myślałem do tej pory, bo z widżetem Tronsmart przez długi czas możemy czuć, że podnosząc głośność brzmi coraz piękniej. Możemy cieszyć się coraz bardziej dynamicznymi dźwiękami. Jedyne, co wchodzi w grę przy dużej głośności, to już przesadzony bas, ale łatwo temu zaradziłem za pomocą wspomnianego wyżej programu korektora. Zniekształcenie jest naprawdę odczuwalne tylko przy maksymalnej głośności, ale jest tam już tyle ryczących rzeczy, że nie ma sensu zwijać się do tego poziomu.
Ocena
Czy kiedykolwiek widziałeś nieskazitelny głośnik Bluetooth? Nie widziałem tego, podobnie jak Tronsmart Element T6, ale stopień, w jakim może zbliżyć się do ideału, jest dość zaskakujący. I ta niespodzianka też jest poważna, bo cena w porównaniu z nią jest naprawdę śmieszna.
Więc jeśli chodzi o zdolność słuchania muzyki, Element T6 jest naprawdę jednym z najlepszych. Jedyną wadą, której można się spodziewać po głośniku Bluetooth, jest jego brak wodoodporności, ale jeśli uważasz, że nie będziesz go potrzebować, gorąco polecam rzucić okiem na Tronsmart Element T6 w cieniu portretów renomowanych producentów, włóż go do koszyka i śmiej się dobrze, ponieważ kupiłeś darmowy głośnik Bluetooth za połowę ceny w porównaniu z dużymi!
Krajowego dystrybutora znajdziesz tutaj: Newteq