Wybierz stronę

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5

Dwa silniki, maksymalna prędkość 40 km/h, bomba adrenalinowa.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5


Koniecznie sprawdź też nasz test wideo!


Wprowadzenie

Zawsze lubiłem próbować nowych rzeczy, ale kiedy zapytano mnie, czy chcę napisać artykuł i film o elektrycznej deskorolce, moje kolana się trzęsły, a nie podekscytowanie.

Ostatni raz jeździłem na deskorolce w wieku 13-14 lat. Był prawdziwym socjalistycznym skaterem. Jest mały i cały plastikowy, jego koło jest tak twarde, że utknął w nim nawet najmniejszy żwir, leciałem dalej.

Trzymałem więc kolana trzęsące się i zadałem sobie naprawdę poważne pytanie: czy w ogóle jesteś kompletnie głupi, myśląc o możliwości wypróbowania tego?

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 1

Potem okazało się, że tak, jestem kompletnie głupi. A przynajmniej lekkomyślne, bo powiedziałem, że jak już żyjemy, wcinajmy się w to! Mój ulubiony vloger, Casey Neistat, niezliczoną ilość razy ścigał się po ulicach Nowego Jorku na hulajnodze, nawet rozmawiając z kamerą, jeśli poszedł po mnie, to dlaczego nie?

No może dlatego, że nie umiem jeździć na deskorolce!

Zanim opowiem Wam o moich przygodach z LAOTOE R5, zobaczmy tablicę, akcesoria, a potem zapoznajmy się z papierową formą, czyli specyfikacją!


 

Pakowanie i zewnętrzne

Opakowanie deskorolki jest absolutnie nieciekawe, otrzymujemy gładkie, ale raczej duże i ciężkie pudło. To znaczy w porównaniu do tego, że to deskorolka.

Wewnątrz na każdym końcu pudełka znajduje się pianka, która utrzymuje koła, dzięki czemu deski nie ulegają uszkodzeniu podczas transportu. Na dole znajduje się kartonik z instrukcją obsługi, ładowarką i narzędziem, o którym opowiem później i oczywiście pilotem, którym możemy nim sterować.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 2

Trzymając deskę w dłoni, moja pierwsza myśl jest ogromna. W porównaniu z tym deski w moich wspomnieniach były bardzo małe. Obudowa mierzy 970 x 256 x 135 milimetrów, czyli ma prawie metr długości i 25 cali szerokości. Ma masę brutto ponad 11 kilogramów.

Koła, jak dobry samochód elektryczny, są na końcach, między nimi znajduje się skrzynka na akumulator. Po obu jego stronach znajdują się dwa paski diod LED, które za pomocą maszyny wytwarzają grę świateł, która biegnie szybciej lub wolniej w zależności od prędkości, oświetlając asfalt pod nami, co wygląda dobrze.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 3

Na okładce duży napis LAOTIE. Materiał jest zwykle czymś antypoślizgowym, jak bardzo szorstka tkanina ścierna. Noszenie w ręku też nie jest zbyt dobre, ponieważ dosłownie ściera skórę z dłoni, przynajmniej jeśli nie zrobimy kilku kroków.

Teraz mógłbym napisać, że wolnobieg jest z przodu, a koła napędzane z tyłu, ale to nie miałoby sensu, bo przód i tył deskorolki wyglądają dokładnie tak samo, przynajmniej z góry. Dodam coś do tego później.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 4

Należy również do zewnętrznej, zgodnie z danymi fabrycznymi, deska jest 8-warstwowa, a materiał to klon kanadyjski. Należy to opisać, ponieważ z drewna nic nie jest wyraźnie widoczne, pokrycie całkowicie je zasłania. Ważne jest również, aby mieć zakrzywioną szerokość, co znacznie ułatwia kontrolę.

Koła LAOTIE R5 wykonane są z PU, czyli poliuretanu. Średnica koła to prawie 10 cali, a szerokość koła to 52 milimetry. Koła PU są bardzo podobne do gumy, stosunkowo miękkie i dość dobrze wytrzymują ścieranie drogi.

Rama deskorolki jest oczywiście wykonana z metalu.


 

Formularz papierowy

LAOTIE wypuściło w ostatnich miesiącach dwie deskorolki, R5 i X5. Ta pierwsza jest słabsza, ale jak zobaczysz, daleko jej do słabości.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 5

Układ elektryczny lub układ napędowy, jak kto woli, składa się z akumulatora 7,5 Ah, dwóch silników o mocy 450 W i oczywiście sterownika. Już z tego można wyczytać, że łączna moc hulajnogi to 900 watów. Cóż, nie odważyłbym się tego powiedzieć, nawet moloch mojego ostatniego testu skutera miał „tylko” 500 watów.

Według danych fabrycznych czas ładowania to około 4,5 godziny, mogę udowodnić, że u mnie było tak samo. Maksymalna ładowność to 150 kilogramów, maksymalny wznios, który może wznosić się o 20 stopni. Pojedynczy nasyp może pokonać około 25 kilometrów, ale oczywiście zależy to również od wagi pasażera i ukształtowania terenu.

Jest to związane z akumulatorem zasięgu, który rolka ładuje podczas hamowania, dzięki czemu możemy zaoszczędzić trochę energii.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 6

Maszyna posiada trzy biegi, z których byłem zadowolony. Na początek dostępna jest prędkość do 12 km/h przy małym przyspieszeniu. Zaawansowani użytkownicy uzyskują większe przyspieszenie na środkowym biegu i maksymalnej prędkości do 26 km/h, a prawdziwi zawodowcy mogą cieszyć się przyspieszeniem na najwyższym biegu i maksymalną prędkością 40 (CZTERY) kilometrów na godzinę.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 7

Myślę, że powiedziałem ci wszystko, doświadczenie może nadejść!


 

Dobra rada przed wyjazdem

Chociaż to tylko deskorolka i wydawałoby się, że jest na niej dużo do zamontowania, jest jedna. Z przodu iz tyłu podwozia znajdują się śruby. Ta guma przemieszcza się za osiami kół, ciągnąc ją można ścisnąć, a ściskając gumę możemy regulować siłę potrzebną do upadku i zgięcia deski.

Tak więc pierwszą i bardzo ważną rzeczą jest wstrzyknięcie ilości siły potrzebnej do dopasowania deski do swojej wagi!

Jeśli tego nie zrobisz, będzie się strasznie kołysać pod tobą i będzie znacznie trudniejszy do kontrolowania, mając tendencję do przesiewania się przy wyższych prędkościach, a to prosta droga do kurtki. Nie zawracaj sobie głowy śrubą, jest prawie całkowicie wypuszczana w fabryce, więc nawet przy masie ciała 70-80 kg należy ją dobrze ściągnąć.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 8

Drugą rzeczą, którą mogę doradzić przed pierwszym startem, jest zaznaczenie w jakiś sposób przodu i tyłu na planszy. Kilka razy szedłem nie zwracając uwagi, wstałem, ruszyłem i wybiegłem spode mnie do tyłu. Oczywiście stałem na odwrót. Więc zaznacz początek małą wstążką lub farbą, aby nie czuć się niekomfortowo.

Po trzecie, jeśli nie jesteś doświadczonym deskorolkarzem, idź z nim najpierw bez włączania. Przyszło do mnie, nie chciałem z niego spaść przy pierwszym włączeniu, udało mi się wyregulować twardość śrubami opisanymi powyżej, a także znalazłem odpowiednią pozycję.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 9

Moją czwartą radą jest zawsze odpuszczać pilota, aby wisiał gładko na nadgarstku, jeśli nie idziesz z deską. Koło startowe i przyspieszające jest dość czułe, łatwo się je kręci i jeśli nie staniesz na desce, wystartuje bez Ciebie. Może to być również wypadek, możesz złamać kostkę własną lub cudzą. Mówię, że prawie wysłałem nieszczęsnego LAOTIE do strumienia.


 

Jak z nim podróżować?

Cóż, to o wiele łatwiejsze niż myślałem, ale wciąż cięższe niż hulajnoga. Jeśli dobrze go skonfigurujesz, nie zadzierasz z nim z powrotem. Miękkość kół wystarczy, aby przejechać przez małe kamyki, ubytki na drodze, gałęzie drzew, ale to nie znaczy, że możesz jeździć w terenie. Absolutnie nie. LAOTIE R5 to prawdziwy teren miasta, z dobrej jakości ścieżką rowerową i kostką brukową.

Czyli jeśli jest poprawnie ustawiony, można się z tym pogodzić i zacząć ciągnąć gaz, albo wybrać to, co ja często pcham trochę jak tradycyjna deskę, potem wstaje się i wtedy można dociągnąć gaz. Proponuję po raz pierwszy poszukać jakiegoś ogrodzonego terenu, m.in. Potoczyłem się po pokrytym plastikiem boisku do piłki ręcznej.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 10

Jeśli już wyruszyłeś, upewnij się, że również stoisz na desce. Muszę się do tego przyzwyczaić, ponieważ bezpiecznie jest stać na małym odcinku, stopy są prostopadłe do deski, a podeszwy w najszerszych częściach deski.

Jest to dobre z kilku powodów. Jak pisałem powyżej, deska jest nieco wklęsła, więc jeśli stopy nie są ustawione w kierunku jazdy, można znacznie dokładniej kontrolować deskę, przechylając stopę w przód iw tył. Drugim jest to, że przy tej postawie możesz dynamicznie pochylać się w kierunku jazdy podczas przyspieszania i hamować podczas zwalniania. Żeby deska ci się nie skończyła.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 11

Niestety nadal jestem tam tylko po to, aby patrzeć, jak moje stopy stoją, ponieważ zwykle trzymam tę przed sobą w kierunku jazdy, więc tą nogą nie mogę w zasadzie kontrolować zakrętu i jeżdżę znacznie lepiej pod deskorolka.

Więc tego musisz się nauczyć!

Zwróć szczególną uwagę na hamulce, ponieważ są wrażliwe. Im wyższa prędkość, na której musisz się zatrzymać, tym mniej będzie, ale przy niskich lub średnich prędkościach, jeśli wciągniesz, deska faktycznie zatrzyma się pod tobą, a ty będziesz nadal biec z rozpędu.

Zaznaczam tutaj, że jeszcze nie odważyłem się wrzucić trzeciego biegu, więc mogę tylko powiedzieć, powołując się na testy dostępne w sieci, że rzeczywiście jest w stanie osiągnąć obiecaną prędkość 40 kilometrów na godzinę. Na razie dla własnej wiedzy wystarczyło 25 kilometrów na godzinę, nadal czuję się tam bezpiecznie.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 12

Jak opisano powyżej, najniższa prędkość to 12 km/h na najniższym biegu. Przyspieszenie na tym etapie też nie jest szalone, ale i tutaj hamulec bardzo gryzie. Więc jeśli nie masz doświadczenia, sugeruję, abyś używał tego biegu, ponieważ jest to prędkość odpowiednia do szybszego biegu. Tutaj również bitang może sporo spaść, ale i tak masz znacznie większą szansę, aby się nie zmiażdżyć.

Jeśli już spada. A co najważniejsze, nie zapomnij o ochraniaczach. Gorąco polecam wszystkim założenie kasku rowerowego, ewentualnie ochraniaczy na łokcie i kolana. Można też dostać ochraniacz na nadgarstek/dłoń, który też jest bezużyteczny. Chodzi o to, żeby mieć wolne palce, bo nie da się poradzić sobie z przepustnicą w rękawiczkach.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 13

A potem, podłączony do przepustnicy, porozmawiajmy o pilocie!

Jest to urządzenie do montażu na dłoni z przyciskami i diodami LED z przodu, z dźwignią przepustnicy w prawym górnym rogu i selektorem trybu poniżej. Przesuń kółko przewijania w górę, aby przyspieszyć i pociągnij w dół, aby zahamować.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 14

Diody pokazują, kiedy połączenie z płytą zostało nawiązane i możemy również zobaczyć na nich ładunek płytki. Jeden przycisk na panelu przednim służy do włączania, a drugi do zmiany kierunku. Napędzane koła są domyślnie tylne, ale za pomocą tego przycisku można odwrócić kierunek jazdy.

Ten odwracacz służy również do włączania świateł na dole planszy poprzez przytrzymanie go przez 2 sekundy.


 

streszczenie

Będę szczery, bardzo się bałem tego testu. Jasne, mały diabeł zamruczał mi do ucha, żebyś mógł to zrobić, ale potajemnie spodnie były całkiem pełne. Potem, kiedy dotarłem do LAOTIE R5 i rozpakowałem go, uczucie tylko się nasiliło. Duży i twardy, od czego mam zacząć?

Po raz pierwszy nawet nie stałem na ulicy. Pojechaliśmy z chłopakami na szkolne boisko do piłki ręcznej, przyjechali na hulajnogach, niosłem ze sobą tablicę. Tor jest pokryty plastikiem, więc miałem nadzieję, że koło w niczym nie utknie, a nawet gdybym uprawiał, to przynajmniej nie spadłbym na asfalt.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 15

Na początku go nie włączyłem, potoczyłem się trochę w przód iw tył. Próbowałem podnieść stopy i móc w ogóle się zatrzymać, gdy deska stała. Dla mnie ta praktyka to ok. Minęło 15 minut, po których odważyłem się włączyć silniki.

Zaznaczę tutaj, że tak naprawdę nie stałem na deskorolce przez ok. 40 minut. 15 lat i wtedy niewiele. Więc dla mnie to nie było jak jazda na rowerze, o czym mówią, że kiedy się nauczysz, nie zapomnisz. Cóż, nic nie pamiętałem z jazdy na deskorolce. Nie gwarantuję, że starczy ci 50 minut, ale załóżmy, że jestem kutasem powyżej XNUMX roku życia, więc nie zamierzam już wykonywać takich zadań z prędkością błyskawicy.

Jeśli jesteś młodszy, masz poczucie równowagi, które zadziała za 15 minut.

Opisałem to tylko po to, abyście zrozumieli, że mój strach przed tablicą był trochę nierealny. Nie mówię, że to nie jest rower ani rolka, wstajesz/siadasz i jedziesz. Musisz to trochę poćwiczyć, ale kiedy już to zrobisz, doświadczenie może naprawdę cię uderzyć.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 16

Więc byliśmy tam, żeby włączyć silniki. Ładnie pchnąłem deskę, naciągnąłem gaz i poszedłem, odwróciłem się, starając się podążać za liniami na boisku do piłki ręcznej i zdałem sobie sprawę, że nie jest to takie trudne.

Oczywiście startuję na najniższym biegu, ale po kolejnych 15 minutach treningu przerzuciłem się na środkowy i wkrótce na najmocniejszy. Potem szybko przerzuciłem się z powrotem na środek, bo czułem, że najgorsza ocena będzie dla mnie trochę za dużo.

Od tamtej pory używam go oczywiście na ulicach jak i na ścieżce rowerowej i wiem, że ten środkowy bieg, maksymalna prędkość 26 KM/h, jak na mój obecny poziom, jest wystarczająca, a czasami muszę obchodzić się z tym ostrożnie. Najważniejsze jest więc stopniowanie.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 17

Więc jaka jest ta deskorolka?

Z jednej strony uwielbiam to, podróżowanie z nim to niesamowite uczucie wolności. Jeżdżę też na rowerach, rowerach i rolkach, ale z żadnym z nich nie mogę się równać. Naprawdę bardzo dobrze!

Nie należy jednak zapominać, że taka deskorolka to o wiele bardziej hobby i znacznie mniej środek transportu niż rower czy hulajnoga. Przy dobrej pogodzie, na suchych drogach, można nią pokonywać duże odległości, ale nie zaszkodzi znać trasę i wiedzieć, że nawierzchnia jest dobrej jakości.

Chociaż walec jest chroniony przed wodą, koła PU są gładkie i ślizgają się na mokro, więc nawet w stanie „sklepowym” R5 nie nadaje się do mokrego asfaltu.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 18

Powiedzmy, że jest rozwiązanie tego problemu, wystarczy wymienić koło, założyć takie, które będzie mniej podatne na błędy na drodze i nie będzie ślizgało się w deszczu. Bo tak czy inaczej, moc i konstrukcja hulajnogi doskonale nadaje się nawet do celów codziennego transportu.

Więc sprawa jest do rozwiązania, rozwiązanie nie jest skomplikowane!


 

Komu mogę polecić LAOTIE R5?

Po raz pierwszy popieram ostrzeżenie producenta, że ​​poniżej 16 roku życia też nie polecam. To również wymaga pewnej dojrzałości, zwłaszcza na wyższych biegach, ponieważ spadanie z 40 nie jest przyjemne. Miałem już tę część z motocyklem, potem przez miesiące bolały mnie ramiona, mimo że miałem na sobie skórzaną kurtkę.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 19

Po drugie, śmiem go polecić tym, którzy mają dobry zmysł równowagi. Jeśli go tam nie ma, prawie nie trzeba go próbować, nie będziesz miał z tego wielkiej przyjemności.

Po trzecie, polecam tym, którzy nie boją się małych wyzwań, ponieważ trening będzie koniecznością, jeśli nie jesteś doświadczonym skaterem.

Jeśli natomiast kupisz go i poczujesz, gwarantuję, że będziesz się nim szalenie cieszyć. Nie tylko dlatego, że wszyscy będą się na ciebie gapić, ale dlatego, że stanie na desce jest bardzo wyjątkowym przeżyciem, szybując ze stopami zaledwie dziesięć cali nad ziemią. To bardzo szczególne doświadczenie kontrolować stopami i ciałem, wpadać w zgięcie, wyskakiwać z kolan i małych wybojów. To taki bardzo aktywny, bardzo przyjemny, naprawdę napędzany adrenaliną środek transportu.

Jestem szalony - test dwusilnikowej deskorolki LAOTIE R5 20

Na razie to zatrzymam. Nie mówię, że będzie to mój podstawowy pojazd elektryczny, ale zamierzam go używać, prawdopodobnie dość często. Jeśli pojedziemy w miejsce, w którym mogę z nim pojechać, mogę płynnie wrzucić go do bagażnika samochodu, nie zajmuje zbyt wiele miejsca, a potem mogę go wyjąć i z nim współpracować.

Jeśli spodobał Ci się LAOTIE R5, możesz go teraz kupić z czeskiego magazynu, cena wynosi a BGHU2037 z kodem kuponu zamiast 180 000 forintów 158 000 forintów tutaj:

Dwuwatowa deskorolka LAOTIE R5 900 wat

O autorze

s3nki

Właściciel serwisu HOC.hu. Jest autorem setek artykułów i tysięcy newsów. Oprócz różnych interfejsów online pisał dla magazynu Chip, a także dla Guru PC. Przez jakiś czas prowadził własny sklep komputerowy, pracując przez lata jako kierownik sklepu, kierownik serwisu, administrator systemu oprócz dziennikarstwa.